Nocne wstawanie i do Pragi jechanie
Żeby zdążyć na autobus, musieliśmy wstać o 530. Klasa siódma, ósma i trzecia gimnazjum jechały do Pragi. Na początku byliśmy w kiepskich humorach, ale po chwili poprawiła nam je rozmowa oraz muzyka puszczana przez ekipę z trzeciej gimnazjum. Droga upływała nam przyjemnie i było dużo śmiechu. Na nielicznych przystankach cała grupa wylewała się z autokaru, by się posilić. Po kilku godzinach wjechaliśmy do Czech, co wzbudziło ogólny entuzjazm. Potem z radością i z napuchniętymi uszami dotarliśmy do stolicy Czech i stanęliśmy w korku. Gdy wyjrzeliśmy przez okno, zaniemówiliśmy z wrażenia. Przed nami rozciągał się zniewalający widok.
Zwiedzanie czas zacząć
Po długiej jeździe autokarem, wreszcie dojechaliśmy do pierwszego z muzeów, w jakich mieliśmy dzisiaj być. Było to Muzeum Techniki w Pradze. Wkroczyliśmy do niego, by pochłaniać wiedzę zawartą w tym miejscu. Od razu po wejściu każdy z nas otrzymał mapę całego budynku, a także całkowitą swobodę w kolejności zwiedzania. Wszyscy rozdzielili się na grupy dwuosobowe lub większe. Każda taka grupa zaczęła od czegoś innego. Najbardziej z całego muzeum spodobała nam się sala samolotów, aut, rowerów i paru innych rzeczy. Sala ta była największa, ponieważ musiały w niej się zmieścić gigantyczne maszyny. Kiedy wszyscy już skończyli zwiedzanie, spotkaliśmy się przed muzeum. Następną, i zarazem ostatnią, atrakcją tego dnia było muzeum Apple’a i jego twórcy. Po wejściu do tego muzeum dane nam było zobaczyć portret Steve’a Jobsa zrobiony z części elektroniki użytej w komputerach jego produkcji. Oglądnęliśmy również wszystkie modele firmy Apple. Szczególnie spodobał nam się nowy model Macbooka.
Po zwiedzeniu muzeum udaliśmy się do hotelu A&O. Pensjonat bardzo przypadł nam do gustu. Pokoje były obszerne, wygodne i dobrze wyposażone. Po kilku minutach odpoczynku zeszliśmy na wyśmienitą kolację. Gdy najedliśmy się do syta, wróciliśmy do swoich pokoi, gdzie zakończyliśmy ten męczący, acz przyjemny dzień. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że następny będzie jeszcze lepszy.
Od Wacława do Franza
Czwartek rozpoczęliśmy poranną toaletą. Po niej ubraliśmy się i poszliśmy na śniadanie. Zaraz po śniadaniu wróciliśmy do pokoi. Spakowaliśmy telefony, portfele itp. O 8:15 mieliśmy zbiórkę przy autokarze. Pojechaliśmy pod pomnik św. Wacława. Tam czekaliśmy na przewodnika. Gdy przyszedł, powiedział krótko o tym, co będziemy zwiedzać. Następnie weszliśmy do pięknego ogrodu. Widzieliśmy ogromny klasztor, który zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz wyglądał pięknie. Tego samego dnia zwiedziliśmy stary i nowy rynek, most św. Karola i intrygujące muzeum Franza Kafki.
Gdy skończyliśmy zwiedzanie, dostaliśmy godzinę, żeby coś zjeść. W drodze powrotnej do hotelu widzieliśmy drogie samochody i sklepy. Udaliśmy się do miejsca, w którym byliśmy pierwszego dnia. Tam widzieliśmy, jak ludzie robią triki na deskorolce i słuchaliśmy muzyki. Po około 20 minutach czekania przyjechał autokar i wróciliśmy do hotelu na kolację. Po wieczornych zabawach poszliśmy spać.
Albo w górę, albo w dół
Ostatniego dnia naszej wycieczki, czyli w piątek, zwiedzanie zaczęliśmy od Hradczan, czyli dzielnicy usytuowanej nieopodal Hradu (Zamku). Podczas całego zwiedzania szliśmy albo pod górkę, albo w dół i nie było momentu, żebyśmy szli po płaskim. Trasa zwiedzania rozpoczęła się od klasztoru Norbertanów. Potem przeszliśmy na tyły klasztoru, na których był punkt widokowy i pięknie widać było panoramę Pragi. Ku naszemu zdumieniu na jednym ze stoków Hradczan była winnica.
Później przewędrowaliśmy stromymi uliczkami. Wchodząc do zamku, którego jedna z części była rezydencją prezydenta, poddano nas kontroli. Po owej procedurze bezpieczeństwa znaleźliśmy się pod ogromną i strzelistą katedrą. Niestety, nie weszliśmy do niej. Później zwiedziliśmy „Bycze schody”, czyli schody z filarami podtrzymywanymi przez byki. Następnie zwiedzaliśmy zamek i komnaty królewskie.
Brnąc dalej stromymi uliczkami, dotarliśmy do zabytkowej „Złotej Uliczki”. Miała może dwa metry szerokości i znajdowały się na niej malutkie, dwupiętrowe domki. Na jej końcu były podziemne schodki, prowadzące pod mury. Z murów zeszliśmy po jeszcze jednych, długich schodach i, idąc jeszcze przez chwilę, dotarliśmy do jakiegoś ogrodu. Znajdowały się w nim różne rośliny, ale i trochę zwierząt, np. puchacze i gigantyczne karpie. Po zwiedzeniu tego parku, czyli naszej ostatniej atrakcji, zaczęliśmy zmierzać w kierunku autokaru. Stanęliśmy przed nim, on otworzył swe podwoje, a my wlaliśmy się do środka.
Znowu w autokarze
O godzinie 13:00 wyjechaliśmy. Panie rozdały nam jedzenie na drogę. Gimnazjaliści puścili muzykę i było wesoło. Po jakimś czasie stanęliśmy w korku. Było dość zabawnie, mimo że korek wydawał się nie kończyć. Zaczęliśmy się obawiać, czy wrócimy przed północą. Na szczęście w końcu korek się skończył i pojechaliśmy dalej.
Około 17:00 zatrzymaliśmy się w McDonaldzie. Kiedy się najedliśmy, wyruszyliśmy w dalszą podróż. Doskwierała nam nuda, coraz częściej pytaliśmy się nawzajem, ile jeszcze zostało kilometrów do Krakowa. Kiedy przejechaliśmy przez granicę, stanęliśmy i panie rozdały nam paszporty. O 21:45 przyjechaliśmy do Krakowa.
Wycieczka minęła nam bardzo szybko. Pomimo wszelkich trudów podróż była wesoła, a Praga zrobiła na nas oszałamiające wrażenie.
Chłopcy z siódmej klasy
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.